sobota, 26 października 2013

Prolog

Czułam że stało się coś złego. Moje przeczucie w negatywnych zdarzeniach nigdy się nie myliło. Z jednej strony może to i dobrze, jednakże na świecie tyle dzieje się złego że w nocy nie mogę spokojnie zasnąć. Droga przez którą szłam ciągnęła się bez końca. Wokół mnie unosiła się mgła, przez co trudniej było mi dostać się do celu. Jeszcze ta cholerna suknia. Ciągle wplątywała mi się w nogi i jeszcze falbany stanowiły dla mnie wielki ciężar. Mimo że jestem silna, jak na wampira przystało stanowiło to dla mnie duży problem. Po paru minutach ujrzałam w oddali mój dom. Wielki drewniany dach i ceglane ściany. Nic nadzwyczajnego, jednak swój urok ukrywał w środku. Miałam rację, stało się coś złego. Drzwi były na oścież otwarte. Wiatr wokół mnie nasilił się, jednakże ja bez większej siły w wampirzym tempie znalazłam się na werandzie. Wchodząc do środka, ściany na korytarzu odbijały echem mój stukot obcasów. Jednak kiedy wkroczyłam do salonu coś stłumiło stukot. Przed sobą zobaczyłam trzy ciała bezwładnie leżące na ziemi. Dwoje mężczyzn i kobieta wyglądali tak jakby zapadli w głęboki sen i za chwilę mieli się obudzić. Chciałam w to wierzyć patrząc na nich. Na moich policzkach ukazały się łzy. Upadłam na kolana przed jednym z mężczyzn. Drgającymi dłońmi objęłam jego twarz łkając cicho.
    - To tylko sen. To tylko koszmar - szeptałam połykając słone łzy.
    - To nie sen. To rzeczywistość - usłyszałam czyjś głoś. Podnosząc głowę, w kącie pokoju ujrzałam ją. Dziewczyna chowała się w cieniu, kurcząc ze strachu nogi. Jej biała suknia była postrzępiona a czarne włosy chowały zapłakaną twarz. 
    - Alice, oni chcieli mnie bronić... - załkała - Najpierw zabił George'a, a później Davida.
    - To co tu robi Julia? - spytałam, odwracają twarz w kierunku leżącej kobiety.
    - Uratowała Davida... - powiedziała cicho. 
    - Jak to uratowała? - oderwałam dłonie od twarzy ukochanego i spojrzałam na przyjaciółkę.
    - Wypowiedziała zaklęcie oddania. On odrodzi się za dwieście lat... - ponownie zaczęła łkać. 
Mimo iż patrzyłam na niego i nie czułam jego bicia serca, cieszyłam się. Moje myśli krążyły wokół słowa odrodzi się. Będę go miała ponownie za dwieście lat. I on już go nie skrzywdzi. Nie pozwolę na to. Po raz ostatni spojrzałam na nich wszystkich. Dwoje wilkołaków i czarownica mienili się teraz w blasku słońca, które odkryła mgła. Luka dalej pozostała w cieniu chociaż wiedziałam że nie spali się w słońcu. Powolnym krokiem udałam się w kierunku wyjścia
    - Dokąd idziesz? - usłyszałam za sobą Luke
    - Odchodzę - odrzekłam
    - Nie możesz mi tego zrobić! Nie mogę i ciebie stracić! - zaszlochała
    - Nie martw się. Wrócę za dwieście lat - uśmiechnęłam się i zaczęłam biec przed siebie. 
***
Wyjaśniam. Dlaczego usunęłam poprzednie rozdziały? Ponieważ chciałam pisać z pierwszej osoby, a ogółem nie dodałam na początku prologu który dużo wyjaśnia. Wracam. Po pięciu miesiącach wracam. Fuck Yeah! Tak więc poznaliście Alice, Luke i nie żyjących Davida, George'a i Julie. Oczywiście już w rozdziałach pojawią się bohaterowie z The Vampire Diaries. I z góry mówię. Piszę rozdziały według odcinków dlatego aby przeczytać pierwszy rozdział polecam obejrzeć pierwszy odcinek pierwszego sezonu. Takie tam oglądanie od początku. Co jeszcze... Zapraszam do zakładek no i to tyle. Ciao tutti! 

Obserwatorzy